Nasze wewnętrzne pokłady mocy

Nasze wewnętrzne pokłady mocy

Zazwyczaj po warsztatach teatralnych czuję się lepiej, wczoraj znów mogłam tego doświadczyć. Nie dość, że można przeżyć twórczo czas z innymi, to jeszcze ja osobiście widzę, że moja rola buduje mnie i wzmacnia. Rola, którą gram jest wyrazista, bezkompromisowa, silna, stanowcza wręcz groteskowa miejscami w tej swojej apodyktycznej zapalczywości. I tak ma być, w teatrze ma się dziać, mają grać emocje, bo tego chcemy właśnie, to nas karmi. 

I te kwestie, które wypowiadam z pełną zamaszystością w swojej ekspresji a nawet i krzyku pozwalają mi dotrzeć w sobie do swojej stanowczości, siły i mocy. Jak bardzo potrzeba mi teraz stanowczości w mojej decyzji o wznowieniu działalności gospodarczej. Jak bardzo potrzeba mi wiary, że się powiedzie, że w tym nowym miejscu, w tym większym mieście znajdę odbiorców, uczestników moich warsztatów, klientów indywidualnych…  Jak bardzo potrzebuję siły, aby nie ulec swoim lękom, swoim demonom…

Ta rola mnie też karmi niejako. Dzięki niej docieram do swoich pokładów mocy i ze zdumieniem wciąż i na nowo odkrywam, że ja to mam w środku, mam to w sobie. Ja mam wszystko czego potrzebuję, wszystko. Choć na co dzień nie do końca i nie zawsze umiem z tego korzystać.

Usłyszałam kiedyś słowa, że mamy w sobie wszystkie odpowiedzi, próbujemy szukać ich gdzieś na zewnątrz. A mamy je w sobie samych. Myślę, że mamy w sobie o wiele więcej niż nam się wydaje…