Cisza przed burzą

Cisza przed burzą

Dlaczego wciąż czuję napięcie i strach przed jakimś większym działaniem? Jeśli mam jakąś pracę do wykonania to najlepiej gdybym nie odpoczywała, nie jadła i zrobiła to jak najszybciej. Już najlepiej już. Zastanawiam się czy mogę iść chociaż na spacer? Czy jest sens gotować obiad? Bo przecież zaoszczędzę czas… To jest chore, tak się nie da żyć, w każdym razie nie na dłuższą metę. Siedzenie przed komputerem cały dzień wymaga jednak jakichś przerw chociaż dla zdrowia, dla kręgosłupa, dla psychiki właśnie. 

A co robię ja? Ja to wszystko wiem a i tak ulegam lękowi i w tym znanym mi napięciu piszę, pracuję, tworzę, żyję. Tak żyję, bo życie składa się z takich codziennych, zwyczajnych chwil. Ale skąd to napięcie? Robię to co kocham, jest spokój, bo na korytarzu wciąż nie ma imprez, mam więc dobre warunki a dalej się boję! Czego? O co chodzi?

Czy to jest ten lęk z dzieciństwa? Wtedy, gdy cokolwiek robiłam to zawsze się bałam czy mama tym razem będzie zadowolona? Czy uda mi się sprostać oczekiwaniom rodziców?
Czy zdążę z tym przed kolejną awanturą? Katastrofą, która zawsze wybijała mnie z jakiegoś rodzaju mojej i tak pseudo normalności. Czy to jest to?

Nie wiem, może tak…

Darmozjad

Darmozjad

Właściwie to rozsypałam się psychicznie, znalazłam też określenie na ten stan rzeczy: jakbym się zregresowała do roli dziecka, czuję się zastraszona, wręcz zaszczuta, bezradna jak dziecko i ciągle się czegoś boję. Ja kiedyś mocna, odporna i skuteczna w działaniu teraz nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i pracować co najgorsze! Od marca tego roku przebywam na zwolnieniu lekarskim. Znów jestem „darmozjadem” – tak mnie kiedyś kilka lat temu nazwała koleżanka. Wtedy też nie pracowałam, ale z powodu komplikacji zdrowotnych po operacji wycięcia u mnie tarczycy.

Darmozjad – to słowo dźwięczy mi w uszach i powoduje u mnie żal i smutek, ponieważ lubię pracować, całe życie pracowałam (oczywiście w tym dorosłym już życiu). Sama wychowałam dziecko i byłam niezależna. Posiadam wiele umiejętności i doświadczenie zawodowe w wieloletniej pracy z ludźmi. Jestem psychologiem, oligofrenopedagogiem, trenerem II stopnia a nie mogę pracować, bo nie jestem w stanie. Dlatego zgłosiłam się na terapię, bo na prawdę potrzebuję pomocy.

Mam nadzieję, że kiedyś będę znów żyć normalnie, pracować i cieszyć się życiem. Bardzo tego chcę i wierzę, że tak będzie.

Zmiana

Zmiana

Na tym zdjęciu, jak i na wszystkich następnych pozostanie widok z mojego okna, który niby taki sam a zmienia się przecież codziennie a nawet z godziny na godzinę. Zmieniające się niebo, niby to samo a ciągle inne. Różnie na nim układa się światło pochodzące od słońca, chmury, ich kolory i kształty lub nawet ich brak – życie czyni go innym. Tak samo jak robi to z nami. Jesteśmy ciągle w procesie zmiany, zmiana jest naszą nieodłączną częścią. Tak jak odnawiają się komórki naszego ciała tak samo jest z naszym nastawieniem, zachowaniem, rzeczywistością wokół jak również z naszą psychiką a ta z kolei dla mnie zawsze będzie odzwierciedleniem naszej duszy. 

Proces terapii zakłada ciąg zmian składających się na pożądaną przeze mnie transformację.
I może to mieć wtedy miejsce, gdy sięgam do swojej historii zmierzając się z tym co zapomniane, przemilczane, trudne a nawet bolesne. Tak, mimo, że nie jest łatwo otwieram się na tę zmianę wierząc w to, że przyniesie mi zdrowie i lepsze jutro. Poddaję się życiu tak jak to niebo na zdjęciu.

Niech ono będzie tego symbolem i obym nigdy o nim nie zapomniała, nawet gdy będzie mi ciężko. Zmiana jest dobra, zmiana jest życiem, życie jest dobre, mimo że niekiedy trudne, ale zawsze dobre, bo tak ma być…

W to chcę wierzyć.