Sprzedałam wczoraj samochód i też z tej okazji poszłam do rodziców, było miło mama upiekła ciasto tak spontanicznie, bo nie było nic ustalane wcześniej. A ja miałam okazję znów coś nowego zobaczyć w relacji z moją mamą dzięki temu spotkaniu.
Mianowicie siedziałyśmy obok siebie na tapczanie i moja mama dotknęła moich stóp a ja odruchowo je cofnęłam. To był moment, czysty odruch. I rzeczywiście, gdy wspominam takie podobne sytuacje to tak było zawsze. Oczywiście były chwile, że przytulałam ją albo pozwalałam się jej przytulić, ale gdy dotykała moich nóg to zawsze czułam się nieswojo, dziwnie zagrożona, reagowałam lękiem. Dopiero teraz to wyraźnie widzę, bo wcześniej się temu nie przyglądałam, działałam automatycznie i nie miałam wtedy do tego dostępu ani wglądu.
Terapia działa, takie momenty są dla mnie pokrzepiające, codziennie niemalże odkrywam coś nowego i tak ma być, mimo, że nie jest to łatwe, ale tego chcę. Chcę widzieć, czuć, rozumieć i wiedzieć, ale przede wszystkim kochać. Chcę czuć się przy mojej mamie bezpiecznie i dobrze, chcę ją kochać i móc jej to okazywać nawet bez żadnych już moich oczekiwań wobec niej. Tego pragnę i mam nadzieję, że tak będzie.