Zagrożenie

Zagrożenie

Wczoraj podjęłam decyzje o sprzedaży samochodu i zaczęłam działać w tym kierunku, wiadomo – przygotowanie ogłoszenia, dokumentów, zrobienie zdjęć itp. Niby nic, niby wiadomo, robiłam to nie raz, wiem o co chodzi i w sumie jak się okazało jestem w tym dobra – tak mówi tata. Ale ja i tak czułam napięcie, stres, lęk, ogólnie rzecz ujmując zagrożenie, wyraźnie czułam zagrożenie i to jest chyba źródłem tych pierwszych odczuć. 

Dlaczego, dlaczego tak szybko wpadam w taki stan? Który jest na prawdę niefajny, bo wiąże się z tym, że automatem się śpieszę, jakby mi coś miało uciec, czuję takie napięcie w ciele, że powinnam szybko, sprawnie i skutecznie, i najlepiej wszystko już, na teraz. A tego się nie da, po prostu niemożliwe. W takich sytuacjach włącza mi się niepokój a jakże i wtedy mam problemy z koncentracją, z pamięcią, trudno mi się ogarnąć…. Pojawiają się znów wkręcające i natrętne myśli – zagrażające myśli: „a co, jeśli ten kupiec okaże się niebezpiecznym człowiekiem? Oszustem? Gdzie spiszemy umowę? Jak mam go wpuścić do domu, niech to nie będzie mężczyzna, niech to będzie kobieta, tak chcę kobietę. Jaka płatność, gotówka? A może przelew…”

Widać z tego, że sama znowu strzelam sobie w kolano, nie, nie chce już tak nawet mówić, uważam, że słowa mają moc. Skreślam te słowa. W zamian powiem: „Kochana popełniłaś błąd, zdarza się każdemu, rozumiem, sprzedaż samochodu to poważne przedsięwzięcie, miałaś prawo poczuć lekkiego stresa, ale to nic strasznego. Będzie dobrze, oddychaj, odpręż się, wyluzuj, puszczaj, puść te wszystkie emocje i spróbuj to wydarzenie przyjąć jak przygodę, kolejną przygodę w twoim ciekawym życiu…” 

I w to chcę wierzyć. Kiedyś usłyszałam gdzieś takie słowa: „wiara czyni mistrza a mistrz czyni cuda”, niech tak się stanie…