I znów się dopasowałam

I znów się dopasowałam

Uświadomiłam sobie, że tutaj, gdzie mieszkam od blisko już 3 lat powieliłam ten sam schemat zachowania, to samo co robiłam zazwyczaj na przestrzeni całego swojego życia wszędzie tam, gdzie się pojawiałam. To znaczy dopasowywałam się, starałam się być miła i uczynna, starałam się spełniać oczekiwania innych i dawać im to co chcieli ode mnie dostać nie patrząc na siebie, nie próbując nawet tego skonfrontować ze sobą. Mnie nie było, ja nie istniałam, liczyli się tylko oni. Tak to wyglądało i tutaj, tym bardziej, że myślałam, że to tylko na chwilę a potem już miałam tylko na to nadzieję. I czułam się jak przechodzień, który tu zawitał na krótki czas. Teraz wiem, że to może potrwać dłużej i poczułam się jak domownik tutaj w tej przestrzeni. 

Ale ile można znosić rażące przekraczanie granic innych wobec mnie? W końcu musiałam to zobaczyć tym samym porzucając swoje myślenie życzeniowe – będzie lepiej, wytrzymaj, nie jest tak źle, samo mieszkanko jest śliczne… Jak tylko pojawi się w mojej głowie słowo: „wytrzymaj” to będę wiedzieć, że już próbuję wejść w rolę ofiary. To będzie dla mnie stanowić czerwone światło ostrzegawcze – nie idź tam!  Tej nocy po raz pierwszy od tamtego wydarzenia zasnęłam bez tabletek i spałam, jest znowu lepiej. Jest dobrze.